„Musimy się skupić na sobie i cały czas ciężko pracować”. Wywiad z Patrykiem Małeckim.

Wywiad z Patrykiem Małeckim, bramkarzem Grupy Azoty SPR Tarnów, podsumowujący rundę jesienną PGNiG Superligi.

 

Zakończyliście rundę jesienną, w której musieliście zmierzyć się z długimi przerwami od treningów, a zaraz później czekał Was szaleńczy maraton spotkań, w którym rozgrywaliście mecze nawet kilka razy w tygodniu. Czy ta sytuacja sprawiła, że bardziej niż zwykle odczuwasz zmęczenie po pierwszej rundzie i jak przekłada się to na nastroje w drużynie?

Jest to zdecydowanie inny sezon niż poprzednie. Długie przerwy od meczów przeplatane kilkoma spotkaniami bez większej przerwy. Jeśli chodzi o zmęczenie, to na pewno jakieś jest, ale w związku z intensywnością meczów.  Treningi są lżejsze niż w normalnym cyklu meczowym, a co do nastroju w drużynie jest na pewno pozytywny. Wiadomo – jeśli są wygrane, to zawsze jest dobrze, ale najważniejsze, że po porażkach potrafimy się podnieść, ciężko trenować i nie załamujemy się.

 

Jesteś zadowolony z finału pierwszej części sezonu?

Myślę, że nie jest źle, natomiast 3 punkty więcej i wtedy byłbym zadowolony.

 

Czy Twoim zdaniem pozycja Grupy Azoty SPR Tarnów w tabeli PGNiG Superligi odzwierciedla poziom gry drużyny?

Ciężko jest powiedzieć, jaką mamy pozycje na tą chwilę, bo inne zespoły mają jeszcze mecze do rozegrania. Musimy się skupić na sobie i cały czas ciężko pracować. Jestem pewien, że to wszystko zaprocentuje w przyszłej rundzie, szczególnie, że mamy teraz długą przerwę od rozgrywek, którą musimy w pełni wykorzystać.

 

Wasze mecze charakteryzują emocje do ostatniej sekundy oraz częste zwroty akcji. Co czujesz w kryzysowych momentach meczu, kiedy gra przestaje się układać? Bierzesz na siebie odpowiedzialność za wynik?

Zdecydowanie większość meczów w naszym wykonaniu jest na styku, niestety nie zawsze jesteśmy w stanie je wygrać. Na pewno w takich spotkaniach zbieramy dużo doświadczenia. Jest duży stres, każda decyzja w ostatnich minutach może przechylić szale zwycięstwa na druga stronę. Dlatego w przyszłości, mam nadzieję, będziemy pewniejsi w tych ostatnich minutach i dzięki temu to my będziemy schodzili z boiska jako zwycięzcy. A co do mnie, to zawsze chcę pomoc drużynie, odbić piłki w kluczowych momentach i dzięki temu dać kolejne szanse chłopakom w ataku, niestety nie zawsze się to udaje.

 

Celem drużyny jest wygrana jak największej ilości spotkań i zakończenie sezonu na jak najlepszej pozycji. A jaki jest Twój własny, osobisty cel na ten sezon?

 Na pewno chciałbym w każdym spotkaniu grać na pewnym poziomie i z niego nie schodzić, aby jak najwięcej pomagać drużynie, ale i tak najważniejsze są wygrane. Piłka ręczna to sport zespołowy, więc nawet jeśli ja będę miał 50% skuteczności, a nie wygramy meczu, to radości z takiego wyniku nie będzie.

 

Czy daje Ci się we znaki brak kibiców na hali? Czy doping z trybun pomaga Ci się skoncentrować i czy odczuwasz obecność i wsparcie kibiców, pomimo gry przy pustych trybunach?

Z pewnością przez brak kibiców traci się atut własnego boiska, szczególnie, że nasi kibice to taki 8 zawodnik. Bardzo mocno zawsze nas wspierali, niezależnie od wyniku, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. Pomimo, że fizycznie na hali ich nie ma, to i tak widzimy, na przykład na Instagramie, jak dodają zdjęcia transmisji przed lub w trakcie meczów. Wiemy, że nas wspierają, razem oglądają nasze mecze online i za to też dziękujemy.

 

Gra całej drużyny wygląda nieźle, jednak zdarzają się zarówno wzloty, jak i upadki. Czego według Ciebie, z perspektywy doświadczonego zawodnika, brakuje drużynie?

Gra jest coraz lepsza. Widzimy to i mamy nadzieję, że z każdym kolejnym meczem będzie jeszcze bardziej się poprawiać. Jeśli chodzi o końcówki, to ciężko powiedzieć, gdzie szukać przyczyny. Pod względem fizycznym i taktycznym jesteśmy dobrze przygotowani, więc może czasami jest to brak pewności siebie, bo wiadomo – jak ma się dużo wygranych, to zawsze jest łatwiej, natomiast jak walczy się o każdy punkt w każdym meczu, to czasami pojawia się zwątpienie, ale to tylko taka moja osobista refleksja.

 

Czy po 8 latach spędzonych w Zagłębiu Lubin trudno było podjąć decyzję o przeprowadzce do Tarnowa? Łatwo się zaaklimatyzowałeś i kto Ci w tym pomógł?

8 lat to kawał czasu i duża część kariery sportowej, bo gra się do pewnego wieku, ale zawsze coś się zaczyna i kończy. Chciałem spróbować gry w innym klubie i tak trafiłem do Tarnowa. Z aklimatyzacja nie było problemu, ponieważ po pierwsze było sporo nowych zawodników, więc nie byłem sam jako nowy, a do tego razem ze mną przeniósł się Łukasz Kużdeba. Do tego znałem kilka osób z Tarnowa, z czego bardzo dobrze Grzesia Barnasia, który wszystko mi pokazał i wprowadził bardzo szybko do drużyny

 

Było pytanie o przeszłość, teraz będzie o przyszłość: jakie są Twoje plany i gdzie widzisz siebie za 3 lata?

Czasami ciężko powiedzieć co będzie jutro, a tu pytanie co za 3 lata… Na razie wiem, że mam ważny kontrakt jeszcze na następny sezon w Tarnowie, a co później – czas pokaże. Jestem zadowolony z bycia zawodnikiem Grupy Azoty SPR Tarnów. Jest świetna atmosfera w szatni, klub jest fajnie prowadzony przez osoby w nim pracujące, jest plan na drużynę w dłużej perspektywie, a do tego rodzinie podoba się w Tarnowie, więc póki co wszystko na plus.