Faworyt nie zawiódł, ale emocji nie zabrakło

Grupa Azoty Unia Tarnów przegrała mecz 10. Serii PGNiG Superligi, jednak przez 60 minut zacięcie walczyła z aktualnym Mistrzem Polski, a spotkanie zakończyło się wynikiem 25:30.

Pierwszą bramkę w spotkaniu szybko zdobył Cezary Surgiel. Chwilę później poprawił Uladizslau Kulesh i było 0:2. Początek w wykonaniu tarnowian wyglądał kiepsko – po 2 i poł minuty kielczanie prowadzili już 0:4, a o czas poprosił trener tarnowian, Patrik Liljestrand.

Pierwszą bramkę dla gospodarzy udało się zdobyć dopiero Rennosuke Tokudzie w 4. minucie. Gospodarze obudzili się jednak i po 8 minutach było już 4:6. Rywale nie odpuszczali i szybko powiększyli przewagę do 5 bramek różnicy. Trener Liljestrand ponownie poprosił o chwilę rozmowy ze swoimi zawodnikami.

Po kwadransie gry wynik wynosił 5:9, a w 20. minucie przy wyniku 6:11 pierwsze w tym meczu dwuminutowe wykluczenie otrzymał Taras Minotskyi. Gospodarze nie przegrali jednak gry w osłabieniu.

Tarnowianie nieustannie walczyli o to, aby zmniejszyć różnicę bramek, jednak rywal był zbyt mocny. Na 5 minut przed końcem pierwszej części spotkania kielczanie nadal prowadzili 6 bramkami. Kilka sekund przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę o czas poprosił jeszcze trener Dujshebaev, aby ustalić, w jaki sposób jego podopieczni mają rozegrać ostatnią akcję. Gra jednak została przerwana, a kielczanom pozostał jedynie rzut wolny bezpośrednio na bramkę. Piłka powędrowała ponad poprzeczką i po 30 minutach mieliśmy 13:18.

W drugą połowę zdecydowanie lepiej weszli gospodarze – po bramkach Przemysława Mrozowicza, Aleksandra Bushkowa i Łukasza Kużdeby przewaga kielczan stopniała do 2 bramek [16:18]. Do tego dwuminutowe wykluczenie otrzymał Szymon Sićko. Przez kolejne minuty utrzymywała się 2-3 bramkowa przewaga gości, a w 39. minucie wzrosła do różnicy 4 trafień.

Drużyny nie oszczędzały sił – twarda gra w obronie skutkowała kolejnymi wkluczeniami dla zawodników obu zespołów. Przewaga kielczan stopniowo rosła – na 15 minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego wynik wynosił 20:24, a o czas po raz kolejny w tym spotkaniu poprosił trener Liljestrand.

Zmotywowani gospodarze głośno wspierani przez kibiców nie odpuszczali i nie dawali rywalowi odskoczyć na więcej niż 5 trafień. Również w ostatnich minutach emocji nie brakowało – na 5 minut przed końcem spotkania zawodnicy tarnowskiej Unii tracili do rywala zaledwie 3 trafienia, a gra po stronie Mistrzów Polski ewidentnie się nie układała.

Kielczanie nie stracili jednak kontroli, a na niespełna półtorej minuty przed końcem spotkania przy wyniku 25:29 o czas dla swoich zawodników poprosił jeszcze trener drużyny gości. Podobnie jak kilkadziesiąt minut wcześniej, połowa została zakończona rzutem wolnym po upływie regulaminowego czasu gry, tym razem jednak rzut oddać miał Aleksander Pinda, ale i tym razem bramka nie padła. Ostateczny rezultat wyniósł 25:30.

Grupa Azoty Unia Tarnów – Łomża Vive Kielce 25:30 (13:18)

Unia: Liljestrand, Hołda – Bushkou 3, Matsuura 3, Wojdan 3, Tokuda 3, Minotskyi 3, Dadej 3, Kniazeu 2, Mrozowicz 2, Pinda 1, Yoshida 1, Kużdeba 1, Sanek, Sikora

Vive: Kornecki, Wolff – Karalek 7, Moryto 5, Kulesh 5, Vujović 3, Surgiel 2, Nahi 2, Sićko 2, Domagała 1, Thrastarson 1, Olejniczak 1, Gudjonsson 1, Sanchez